Punkt widzenia nr. 1
Z chaosu podróży wynurzył się spokój. Ze spokoju wynurzyłam się: komórka, po komórce - cała ja. Nie poskładałam tzw. biegu wydarzeń w całość, pozwoliłam kadrom pozostać w mojej głowie w pozornym nieładzie.
Jak pisał Henri Bergson w "Materii i pamięci", rzeczywistość jest ciągłym przepływem, nieustanną zmianą. Nasza percepcja próbuje ten przepływ uchwycić, zamknąć w skończonych formach, ale to jest tylko subiektywne doświadczenie. Podobnie jak film składa się z wielu nieruchomych klatek wyświetlanych w szybkim tempie, dając iluzję ruchu, tak i życie może być postrzegane jako seria następujących po sobie momentów.
Ale czy te momenty są od siebie oddzielone, czy też płynnie w siebie przechodzą, tworząc nieprzerwaną narrację? Jeszcze nie wiem, ale…


Jestem nieprzerwaną narracją, czasem schodzę pod ziemię, czasem bujam się w chmurach, a z chaosu podróży zawsze w końcu wynurza się spokój.
Dziękuję każdej mojej komórce, oraz cudzym komórkom z którymi tak udaje mi się rezonować.


Punkt widzenia nr. 2
Jeżdżę, jeżdżę, a potem leżę - leżę (jak widać na zdjęciu). Wącham rozgrzaną wczesnym, wiosennym słońcem ziemię. Ogromna przyjemność wpływa w brzuch przez dotyk wysuszonej ściółki. Wszystko tu pachnie i szeleści, śpiewa i pobrzękuje. Leżę, bo to fajne, ale też po prostu - nie mam siły wdrapać się na rower. Przypadłość pierwszej, większej trasy.


Zatem to na pociechę tak sobie leżę, lenię się i wspieram myślą samego Spinozy:
"Człowiek jest częścią natury, a nie bytem od niej oddzielonym." – Baruch Spinoza.
Zatem kontempluję mój naturalny bezruch, w którym bardziej czuję przynależność do świata natury. W tej chwili jestem totalnie a’techeniczna, aż do momentu, gdy jednak wsiądę na rower i włączę wspomaganie. Taka prawda.
Punkt widzenia nr. 3 - czy podróżowanie, to pisanie?
Nie każda, ale - owszem. Niektórzy “piszą” opowieści, relacje, zatrzymują wrażenie tylko i wyłącznie w swojej głowie. Inni - dzielą się tym ze współpodróżnikami. To też rodzaj “pisania”.
Osobiście - łączę różne wersje “pisania” z pisaniem. Polecam, bo gdy piszesz to:
Kreujesz własną narrację: Wybierasz trasę, miejsca, które odwiedzasz, doświadczenia, których szukasz. To tak, jakbyś wybierał słowa i zdania do swojej historii.
Zapisujesz wspomnienia: Każdy krok, spotkanie, widok to jak zapisywanie kolejnych stron w pamięci.
Zostawiasz swój "ślad": bo Twoja obecność w danym miejscu, interakcje z ludźmi, z krajobrazem, z zabytkami nawet i ze sklepami może też, a nawet przemyślenia, które Cię tam Cię nachodzą - to jak odciskanie swojego "pisma" na danym fragmencie świata.
Tak interpretujesz "tekst" tego świata: Tak jak czytasz książkę i wyciągasz z niej własne wnioski, tak podróżując interpretujesz napotkane krajobrazy, historie miejsc i ludzi.
W skrócie: podróż to aktywny proces tworzenia i doświadczania, który kształtuje perspektywę i zostawia trwały ślad, podobnie jak pisanie książki.
Pisz, czyli .... podróżuj:)
Serdeczności!
Miłka
Share this post