Pisarze na scenach festiwalowych! Pisarze wśród dyskutujących przed i po! Wystawy i multimedialne ekspozycje, godne wiekopomnego, literackiego opisu. Muzyka i słowa – Festiwal Góry Literatury (AD 2025) trwa w najlepsze i rozpościera przed chętnymi dywany tkane z bardzo różnych treści. Ale ten chodnik prowadzi w konkretnych kierunkach, o czym opowiem potem. :)
Tymczasem widać wyraźnie, że pisarz w naszym świecie to postać medialna, dostępna, a niekiedy i — influenserska!



Dlatego już w ten piątek poprowadzę tu warsztaty dla piszących: "Pisarz w Krainie Mediów". Po raz czwarty! :)
Karol Maliszewski – dziękuję.
P.S. Rzeczywistość książkowa staje się coraz ciekawsza, bo przecież AI i inne twórcze technologie wkraczają na literackie salony!"
Współczesny czytelnik i wydawca szperają w sieci: Obecność autora online jest ważna.
Dawniej pisarz mógł być istotą tajemniczą: zamknięty w wieży z kości słoniowej, w kapciach i szlafroku, z piórem w dłoni i melancholią w sercu. Nikt nie wiedział, jak wygląda, czy jada śledzie, czy raczej trufle, a czytelnik, jeśli już pragnął kontaktu z autorem, musiał napisać list – najlepiej na papierze czerpanym i z odpowiednią dozą uniżoności.
Tymczasem dziś – co za czasy! – autor nie tylko nie może się ukryć, ale wręcz powinien wystawiać się na widok publiczny. Stylistyka i atmosfera tego „wystawienia” to wielce intrygująca kwestia. Aha — pisarz może to zrobić, ale nie musi. Chociaż z rozmów z fachowcami wiem, że wydawnictwa po prostu cenią sobie autorów, którzy „potrafią w media”. To praktyczny i przydatny dodatek do książki. I nie ma co się obruszać. ;)
Czytelnik bowiem, zanim sięgnie po powieść, najpierw poszpera w sieci: sprawdza, czy autor ma konto na Instagramie, czy wrzuca stories z kawą, a może nawet tańczy na TikToku. I bywa, że wydawca, niczym detektyw Poirot, zawczasu, w trakcie i po premierze – bada zasięgi, lajki, komentarze i liczbę followersów – bo ostatecznie dziś nie wystarczy dobrze pisać, dobrze jeszcze dobrze się prezentować! Dobrze? No… wiem, że zdania są podzielone.
Więc co o tym myślisz?
Autor, który nie istnieje w internecie, jest trochę jak pieróg bez farszu – niby jest, ale czegoś mu brakuje. Współczesny czytelnik chce wiedzieć, co autor myśli o pogodzie, polityce i kotach. Chce podglądać, jak autor pisze, jak nie pisze, jak się zamartwia i jak świętuje sukcesy. A najlepiej, żeby jeszcze codziennie wrzucał cytaty z własnych książek, zdjęcia z psem i przepisy na wegańskie brownie.
Czy autor ma ulegać takim oczekiwaniom? No niekonicznie :)
Ale…
Wydawca, widząc autora aktywnego w sieci, od razu widzi potencjał: „O, ten to się sprzeda! Ten potrafi zainteresować tłumy! Ten nie boi się kamery i mikrofonu!” A autor, choć czasem marzy o powrocie do czasów, gdy wystarczała mu samotność i maszyna do pisania, może dziś nauczyć się nowych sztuczek: nagrywać rolki, prowadzić live’y, odpowiadać na komentarze i – broń Boże! – nie znikać na dłużej niż trzy dni, bo algorytm się obrazi.
Czy to źle? Ależ skąd! To po prostu nowe czasy, nowe narzędzia i nowe oczekiwania. Autor może dziś być bliżej czytelnika niż kiedykolwiek. Może dzielić się nie tylko tekstami, ale i codziennością, inspiracjami, a nawet porażkami. Może budować własną społeczność, rozmawiać, żartować, inspirować. Może być sobą – choć czasem w trzech wersjach językowych i z filtrami na twarzy.
A jeśli przy tym wszystkim uda mu się jeszcze napisać dobrą książkę – to już prawdziwy cud literacki na miarę naszych czasów.
Czytelniku, niech Cię nie zwiedzie pozorna lekkość tej opowieści! Bo choć świat się zmienia, jedno pozostaje niezmienne: dobra literatura zawsze znajdzie drogę – nawet jeśli po drodze zahaczy o Facebooka, Instagrama i TikToka.
W erze, gdzie każdy szuka autentyczności, to właśnie pisarz swoją obecnością i interakcją przekształca słowo pisane w żywe doświadczenie.
Autor w sieci
Zatem: blog, media społecznościowe, strona internetowa – to wszystko są punkty styku, które budują relację i zaufanie. To tam czytelnik może poczuć, że ma do czynienia z żywym człowiekiem, a nie tylko z nazwiskiem na okładce. I nie z AI. Obecność online to szansa na stworzenie lojalnej społeczności, która być może czeka na kolejne dzieło. A może — dopiero budzi się w niej to oczekiwanie?
https://youtube.com/shorts/xfi4rTaIfG0
Z drugiej strony dobra obecność online autora to dla wydawnictwa gotowy kanał dystrybucji treści i promocji, co w efekcie przekłada się na mniejsze ryzyko inwestycji i większy potencjał sprzedażowy. Innymi słowy, silna marka osobista online często jest równie ważna, jak sama jakość tekstu.
Tak więc, jeśli jesteś pisarzem i jeszcze nie zadomowiłeś się w internecie - przemyśl sprawę.
Pisarz w Krainie Mediów" - o te warsztaty można mnie zapytać w wolnej chwili.


A tu wklejam jeszcze relację z festiwalu, który kiedyś miał trochę innym vibe ;).
Nie mniej - zawsze chodzi o głos. Głos twórcy!
Przesyłam serdeczności!
Miłka
Share this post