W każdym mieście i miasteczku w Polsce w czasach PRL-u (ważne są tu 70. i 80 i początek 90 tych.) istniało miejsce oficjalnie uznane za eleganckie. Była to kawiarnia, dom kultury, restauracja.... w zależności od wielkości miejscowości. I to było takie realny oblicze luksusu w tym biednym kraju, w tej szarej rzeczywistości.



W Białowieży był to hotel Iwa. Hotel legenda. Hotel którego nie ma, bo przebudowano budynek i zrobiono nowoczesny przybytek noclegowy. Jeden z wielu zresztą.
Aktualne realia mojej wsi prześcigają się w sugerowaniu luksusu :). O tym jeszcze przy okazji opowiem. Bo sztuka uwodzenia turysty to miecz obosieczny. Pod koniec tekstu dorzucę opowieść na ten temat.
A tamten świat wyglądał inaczej, naprawdę. I był ważny. Tak, trudno do tego świata wrócić, zaczerpnąć z rzeki wspomnień, i powiedzieć to do mikrofonu, który stoi siedzimy: ja i Małgosia Buszko Briggs. I z doskoku - moja Mama.



Ten hotel w życiu Małgosi - to niezwykle istotny wątek, co wybrzmiewa w całej opowieści, a dla mnie - to pierwsza praca, pierwsze zetknięcie z luksusem, no i moc sentymentu, rosnącego na wspomnieniach, chociażby o cudach z PEWEXU :). Pewex pojawił się w 1978 roku w „Iwie” , działał do 1984 roku. Potem w tym miejscu był kiosk „Ruchu”, a w 1991 roku pan Dowbysz, urządził tu sklepik z pamiątkami. I czar prysł na dobre.



W ogóle w IWIE działo się naprawdę sporo i na poważnie, bo można było spotkać ówczesne szychy, w ogóle ludzi z tzw. wielkiego świata tamtych czasów, rzecz jasna. Dla zobrazowania: w 1973 roku, gdy w Białymstoku urządzano centralne dożynki, w hotelu widziano Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza. A 1975 roku Iwa zdobyła drugie miejsce w krajowym konkursie „Kuriera Polskiego” pod hasłem „Byłem i polecam”. W tym czasie Ośrodek miał 167 miejsc noclegowych. Hotel naprawdę był ważnym punktem w naszej wsi.
Chociaż ten punkt nie miał bezpośredniego wpływu na mieszkańców? Jak to możliwe. Ano tak…
Oto druga część tej opowieści:
To są czasy, które wydają się taaakie odległe, a jednocześnie - jeszcze czuć zapach tamtej rzeczywistości. To wcale nie było tak dawno temu i dlatego - obraz pierwszego napotkanego przez nas luksus - wciąż definiują nasze podejście to tematu. Nie tylko hoteli. Nie tylko PRL-u.
Gdy PRL odchodził do historii, czyli na początku 1989, roku dyrektor rozpadającego się WPUT w Białymstoku, przekazał restaurację w ajencję. Konkurs na ajenta wygrały: kierowniczka restauracji Zofia Wołkowycka i główna księgowa Łarysa Ciepłuch. I zaczęła się kolejna era funkcjonowania IWY, ale też - ostatnia z faz malowniczego egzystowania tego miejsca.
Ośrodek Turystyczny „Iwa” działał dokładnie od 1968 roku do 1999. Projektantem było Mazowieckie Biuro Projektów Budownictwa. Projekt szczegółowy opracowali architekci, którzy tworzyli wówczas stołeczny zespół architektów nazywając się „Tygrysy”. Serio. :)
Świetna nazwa. Także dla big bandu. No w każdym razie projekt został ukończony i zatwierdzony w 1962 roku, a po ówczesnej wizji nie zostało już nic. Kilka zdjęć. I kadry zachowane w pamięci.
*** Ale jestem ciekawa – jakie eleganckie miejsce czasu PRL-u było kluczowe dla Twojej miejscowości?
A tutaj jeszcze obiecana wyżej opowieść o realiach mojej wsi, w kontekście kuszenia turystów rożnie rozumianym luksusem. Nagranie zrobione tuż przed krachem pandemii, przed zawieruchą na granicy z Białorusią i przed wojną w Ukrainie.
PS. moim zdaniem, teraz, w tym świecie - prawdziwie dzika natura - to absolutnie wyjątkowy luksus.
Ślę serdecznie uściski!
Miłka
Share this post