Co sobie czasem nucisz pod nosem?
To ma znaczenie.
Wyznam szczerze — dla mnie to, co nucę, to list od podświadomości, cenny niezwykle. Lecz na wszelki wypadek, żeby złapać dobry kontakt z podświadomością, sama sobie piszę piosenki do nucenia.
Z czasem zaczęłam je pisać dla innych.
Mam wrażenie, że każdej piosenki można użyć jak mostu do świata emocji, do podświadomości. To kwestia nasłuchu, jak prowadzimy sami ze sobą, sami dla siebie i sami w sobie.
A jak się pisze piosenki? Otóż… przez pełne zanurzenie :)
Pisanie piosenek to poszukiwanie własnego głosu, a dla mnie, cóż… - mojego “kobiecego punktu śpiewania". Zawsze jest to próba wyrażenia tego, co porusza, co inspiruje. Czerpię z moich doświadczeń, z obserwacji świata, z emocji, które we mnie rezonują. To taki osobisty sposób na „porcję świata”, "Mapę" i "Sequel" i inne wydawnictwa z piosenkami. Kiedy nagrywaliśmy Sequel - świat wyglądał tak, a Organek i Jacaszek tak:
Słowa są kluczowe, no wiadomix :)
Zaczynam od słów, chociaż pierwsza jest emocja. Taka ulotna warstwa przeczuć, którą trudno opisać. Ale kiedy uda się ją złapać we frazę, o — to już w zasadzie pozamiatane. Będzie piosenka. ;)
Pielęgnuję frazy w mojej głowie. Czasem to jedno zdanie, czasem po prostu - rytm rozwinięty jak fraza. Zapisuję je, a potem pozwalam im żyć, rozwijać się, układać w opowieść. Nie boję się poetyckiego języka, metafory, nieoczywistych porównań, oczywistych rymów, etc.




Muzyka jest dopełnieniem słów. Staram się, żeby te światy współgrały ze sobą, żeby razem tworzyły harmonię, pejzaż, rzeczywistość. Czasami melodia rodzi się równocześnie ze słowami, czasami powstaje później, ale zawsze jest ważna. Czasami muzykę tworzy ktoś, kto słyszy moją piosenkę zupełnie inaczej niż ja - i to lubię, to zaskoczenie. Uwielbiam eksperymentować, także z dźwiękami: szukać nowych brzmień, zawijasów i znaczeń. Zresztą eksperymenty widać także w podcastowaniu, prawda? :)
Piosenki są rozmową.
Ze sobą, z odbiorcami, z rzeczywistością. Ech, żebyście słuchając takich utworów, czytając je - poczuli te fajne emocje, które też odczuwam! I fajnie by było, żebyście znaleźli w nich coś bliskiego sobie, coś, co porusza, co skłoni do zrobienia sobie pauza na po-czucie. Szukam różnych ścieżek. Czasami to nostalgiczna nuta, czasami melancholijna, czasami złość, a czasami jest to zaskakujące wyznanie miłości - jak w piosence "Piękna śmierć".
Inspiracje są wszędzie:
W naturze, w spotkaniach z ludźmi, w codziennych sytuacjach, w tym co „tu i teraz”.
Lubię obserwować świat, słuchać jego dźwięków, patrzeć na detale — banał! Ale to prawda. Moja głowa jest miejscem, gdzie rodzą się planety ze słów. (każdy może stać się planetarnym dyrygentem. To tylko kwestia metafory ;)
Nie ma jednej słusznej drogi. Każdy z nas ma własny sposób na wyrażanie siebie. Ważne, żeby być autentycznym, słuchać siebie, dzielić się odważnie wrażliwością, sposobem rozumienia świata.
Czy uprawiam romantyzowanie w pisaniu piosenek i śpiewania piosenek?
Och, i tak i nie, jak w życiu.
Z Wojtkiem Bura nagraliśmy materiał zatytułowany „Porcja Świata”, i opisałam go jako dzielenie się „fragmentem rzeczywistości” złożonym z „nut, słów, nastrojów”. W materiałach promocyjnych podkreślałam chęć dzielenia się swoim „fragmentem świata” w sposób, który ma przynieść słuchaczom przyjemność. Tak, to chyba jest romantyzowania. Ten pomysł, że muzyka może mieć tak głęboki wpływ i że artyści dzielą się czymś znaczącym i mocnym ze swoją publicznością, można uznać za perspektywę romantyczną.
Piosenki poruszają się poza materią, więc w sumie nic dziwnego, że ‘mieszkają’ w świecie idei. O, tutaj tak zaliczyliśmy swobodny odlot, wiedząc, że nie robimy i nie zrobimy muzyki popularnej, oraz mając do dyspozycji własne pragnienia, komputery, przyjaciół muzyków i od czasu do czasu — studio nagrań.
Za to fakt, że „Szary Mary” przez lata był niewydanym albumem, który długo „hibernował”, zanim trafił do słuchaczy, może sugerować takie raczej mało romantyczne podejście do tworzenia muzyki. Mało magii, więcej cierpliwości i pracy, ale… Gdy odkurzyłam szary mary, to naprawdziwszy Dżin wyleciał z tej butelki :)
Więc z tym romantyzmem: to każdemu według jego potrzeb, oraz zgodnie z kaprysem chwili.
A jeśli potrzebujesz impulsu do nucenia własnej piosenki, zapraszam do zajrzenia do książki "Kobiecy punkt śpiewania". Właśnie ukazała się drukiem. Jest na Amazon.pl https://amzn.eu/d/csDDcZO
Dostępna także w formie e-booka https://www.naffy.io/milka-o-malzahn/kobiecy-punkt-spiewania-teksty-piosenek-1Sk
To idę sobie ponucić przy obieraniu ziemniaków. :)
Dziękuję za uwagę.
Serdeczne uściski!
Miłka
PS. Co nucisz sobie, gdy nikt nie słucha?
Share this post