Mapa utwór, który powstał z wiersza. Wiersz sama sobie napisałam i zaśpiewałam. Muzykę napisał Jacaszek i to on złożył rzecz tę w całość. Był rok 2003. Postanowiliśmy nagrać cała płytę. Całą Mapę - tym bardziej, że w erze popularności “Krainy Łagodności” właśnie zdobywaliśmy laury na festiwalach piosenki autorskiej, graliśmy też sporo koncertów akustycznych.
My, czyli: Bas – Longin Bartkowiak
Sax – Piotrek Maliński
Produkcja, realizacja – Michał Jacaszek
Realizacja, współprodukcja – Phobos / K2
A wyglądało to mniej więcej tak:
Zaskakujące brzmienie Mapy
Elektronika Mapy to był ruch totalnie awangardowy. Nie znaliśmy brzmień podobnych do tego-czegoś. Jacaszek generował aranżacje w swojej głowie i potem dostawaliśmy tylko takie szkice do nagrania i hop - już byliśmy przy mikrofonach. Kompletnie inne myślenie niż festiwalowo-koncertowe. Linie wokali musiały ulec zmianie, weszły też utwory takie jak Mapa - nie koncertowe totalnie, ale wyrastające z wiersza.
Przeważnie był to jakiś wieczór, który spędzaliśmy z Jacaszkiem w studiu nagraniowym Toruńskiego Radia Sfera, na moim śpiewaniu, dopasowywaniu, gadaniu, tekstach pisanych “na kolanie”, na próbach utrafienia w tonację :) i nagraniach nieskończonej liczby ścieżek wokalu ;)
Swoją drogą robiliśmy też Jingle radiowe, teraz takich się nie gra, ale były doprawdy wspaniałe ;)
To kilka szczególnych jingli, ale mam inne, gdyby ktoś sobie zażyczył ;). Przy okazji - ściskam serdecznie wszystkich ‘sferowców’! ;)
Ale najszczersze są wiersze.
Mapa - to teksty. Z mojego punktu widzenia, rzecz jasna. To mapa świata, w którym byłam zanurzona po kokardę i naprawdę dawał mi w kość. Nie chciałabym być znowu młoda! Chociaż gdy patrzę na zdjęcia - to widzę pewne plusy, lecz generalnie…. cóż, mapa mojej ówczesnej rzeczywistości pełna była bibelotów, niezrozumienia, zagubienia i niedospania. Tyle, że organizm lepiej to znosił niż teraz ;)
To wszystko dawało się opowiedzieć wierszem. Nie inaczej. Wiersze, takie realne wiersze, płynęły wartko w mojej krwi. I, z konieczności, dla zdrowia, dawałam temu upust. A to był też mój czas pokazywania się na festiwalach literackich jako poetka. np. Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Haliny Poświatowskiej - do dziś - ważne wydarzenie.
A tak zabrzmiał wiersz - żarcik literacki, napisany pewnego ranka, z okazji widoku przeschniętej pomarańczy na parapecie. W wersji piosenkowej jest tak jakby bardziej serio. Bladopomarańczowa pomarańcza.
Już po wydaniu Mapy przez Off Music powstał do tego utworu jedyny w naszej karierze teledysk ;). Teraz mnie on nieco śmieszy, ale halo, przecież to był 2004 rok !!! Wszyscy byliśmy jednak kimś innym niż teraz.
Wydawnictwo OFFMUSIC, montaż Jeremi Czyżewski.
Mapa to nie tylko piosenki – jest w bliskiej relacji się ze światem literatury, jest też początkiem konceptu, na którym teraz rośnie i podcast „Dziennik Zmian”, oraz piosenki porcji świata. To była i wciąż jest muzyka z pogranicza kilku gatunków. Zadziwiająca płyta, nawet dla mnie, bo wyrosła z poezji śpiewanej, a wrosła w erę trip hopu, po czym zasnęła na wiele lat i właśnie się obudziła. Może tylko na chwilkę?
Rzeczywistość piosenkowa
Muzyka się nie starzeje, muzyka dojrzewa i mam wrażenie, że tak się stało z Mapą. Dojrzała.
Tutaj posłuchasz całości:
lub https://mugo.pl/MusicProduct/milkamalzahn.pl
Warstwa tekstowa jest oczywiście i młoda, i dramatyczna, ale wciąż mam szacunek do przestrzeni tych emocji. Co gorsza, nie mam w domu ani jednej wydanej płyty, piosenki odtwarzałam ze starych płyt CD, które dostawałam do Jacaszka, żeby się nacieszyć nagraniami. Jakie szczęście, że mam starego laptopa!
Wyglądało to jak pobojowisko i, rzeczywiście, było czymś takim. Bój się toczył o każdą piosenkę, bo znajdowałam albo niekompletne wersje, albo porysowane płyty CD, których nie dało się przegrać. Najwięcej stresu kosztowała mnie piosenka “Cień”. Zresztą wspaniała i wciąż - przebojowa. Pamiętałam, że jakiś taka była, ale ani Internety, ani moje szuflady tego posiadały. I już chciałam zrezygnować z poszukiwań, gdy w ręce wpadł mi ten oto niepozorny, a historyczny krążek. I uratował ostatnią z piosenek. PS. skądinąd bardzo lubianą przez Pawła Dunina-Wąsowicza wydawcę “lampy i iskry bożej”.
ówczesne recenzje były dla Mapy łaskawe:
„(…) ta muzyczna mapa wyznacza skromnie nową, ciekawą definicję, daleką od sztampy, której tak łatwo obecnie ulec, i tym bardziej doceniam prostotę, z której emanuje nienachalna kobiecość, delikatna i krucha, tak bardzo dziś niemodna i zniekształcona, jest cierpliwa i konsekwentna, choć czasem zimna i trudna (…)”
W moim sercu ma miejsce też recenzja Katarzyny Paluch:
„Nie będę podniecać się tu teraz, ze debiut Miłki, to znakomity trip-hopowy krążek na polskim rynku, mogący konkurować spokojnie z produkcjami zagranicznymi. Bo trip-hop, owszem, bywa w paru miejscach „Mapy”. Ale obok niego bywa także cała masa innych gatunków – wspomniana wcześniej poezja śpiewana czy jazz. Bywa tu także (przez cały czas) idealne zgranie instrumentalne, niebanalny wokal, oryginalne, znakomite teksty. Bywa tu optymizm obok pesymizmu. Parafrazując Miłkę – bywa tu sporo rzeczy, jak to na mapach zwykle… bywa. I podsumowując – jeśli coś tu bywa, to tylko na najwyższym poziomie. —Katarzyna Paluch”
***
Chce się powiedzieć: tacy byliśmy, ale wolę mówić – oto uniwersum niestarzejących się dźwięków i szczerego odczuwania, które niech trwa wiecznie. 🙂 Enjoy.
Share this post