Ponad dwadzieścia lat temu..
…zaczęłam pisać, śpiewać, występować, publikować. Potem były lata różne i nagle po wielu zwrotach akcji te początki okazują się mieć swoje drugie dno. Bynajmniej nie denne. Odkurzyłam muzykę i.. działa. A do odkurzenia są wątki, zgubione w meandrach ówczesnej codzienności, więc
Tak - jako artystka, która ciągle przypala garnki i przegrzewa czajniki - postanawiam ćwiczyć artystyczną samowystarczalność.
Nie było to dotychczas możliwe gdyż:
średnio liczę budżety
łatwo liczę na innych
nie mam cierpliwości do detali
nie doceniam tego, co zrobiłam
ale..
Przyszła AI i podała mi rękę.
Na moich zasadach zresztą. I trzymam tę rękę czule, i uwaga - to jest praktyka, które prowadzi dalej niż do “i żyli długo i szczęśliwie”
Ogarnięcie słowotoku.
Parę tygodni temu polecono mi appkę Publer, oraz ogarnięcie słowotoku. Jasne, że przydałaby się mediowa strategia dla twórczości wszelkiej, więc postanowiłam taką-ż wdrożyć. Oczywiście dopytałam o to i owo fachowców, choć płatne porządne konsultacje wymagałyby funduszy solidnych, więc o resztą spytałam ai. Zadziałało. Posty przygotowuję wcześniej, w dniu w którym mam flow i dobry humor, ogarniam je w Publerze i ustawiam w kalendarzu. I Publer mi to wrzuca, zgodnie z planem. Więc kiedy właśnie leżę na łożu boleści, kiedy nie otwieram ani FB, ani nawet oczu - i tak prowadzę życie w sieci. Publer dba o to. Posiada różne intrygujące opcje AI i kilka udogodnień godnych niezbyt bystrego, ale jednak - asystenta. Nie byłoby mnie stać na asystenta, a teraz - proszę, jest.
I straszne to, i wygodne.
Ale ponieważ podcastowanie jest generalnie - życiem w sieci (no… poza moimi podcastowymi koncertami tutaj o podcaście live :) - to uważam, że jest w tym twarda logika.
Podcastu nie ma bez życia online
moich albumów też nie ma bez życia online, we wszystko to trzeba kliknąć, żeby zaistniało - więc podejmuję tę rękawicę.
Uczę się kooperacji z Ai, trzymam ją za rękę i.. idziemy. Do przodu.
To jest pierwszy cud.
Drugi cud to Canva - kto zna okładki odcinków podcastowych wie, że ponad rok zajęło mi powstrzymywanie się od wciskania tam wszystkiego. Gdy przeszłam na płatną wersję - to dopiero się zaczęło, ale wiele jeszcze przez mną. Bo Canva wdraża narzędzie AI - ułatwiające, porządkujące i pozwalające na ekspresję twórczą w rozsądnych ramach. Będę korzystać też na nowym polu działań.
Bo takie będzie. Właśnie dlatego, że trzymam AI za rękę i grzecznie pytam “a daleko jeszcze…?”
Dawno, dawno temu wydane książki
Odkurzam moje dawno, dawno temu wydane książki, bo równie dawno temu wróciły do mnie wszystkie prawa autorskie. Mogę wymyślić te opowieści na nowo, zaprojektować okładki i wnętrze - Ai będzie podpowiadało mi możliwości.
Przeanalizuję amazon.kdp, zdobędę wiedzę, oraz umiejętności i wyruszę jeszcze inną ścieżką, po jeszcze coś innego. A cokolwiek to będzie - to tego tu jeszcze nie było.
Koniecznym przystankiem na trasie tej kreacji jest tez notatnik lm, który mnie wesprze, ale poznam zapewne kilka innych narzędzi.
Wiem, że bez nich, byłabym w tym samym miejscu co 20 lat temu.
Wciąż nie umiałabym uporządkować, całościowo zaprojektować, przeliczyć szanse-możliwości-fundusze, przedyskutować, przepisać, przeredagować, przebrać popiół i groch, twórczo wrócić do tych wszystkich moich książek, sztuk, piosenek, które napisałam. A niewątpliwie jeszcze będą powstawać nowe.
To teraz jest pora na ćwiczenia z bycia artystką wielofunkcyjną. Czas bezwstydnego selfpublishingu ;)
Wskakuję w Amazon KDP, bez względu na to, czy mamy przed sobą świetlaną przyszłość. To statek, w którym mam potrzebę przepłynąć jakieś bezkresy i wydać literaturę nieoczywistą, którą napisałam onegdaj i którą dopiero napiszę.
Zacznę od tej książki, o. Bo lubię.
PS jeśli masz swoje doświadczenie z wydawaniem via amazon - napisz proszę :)
Na razie analizuję sztukę wydawania właśnie tam i bawię się “w okładki”. Bardzo to jest przyjemne.
Douczam się z Ai, odważam się i bawię.
Organiczna magia.
Ale nie warto zapominać, że kontakt z książką to jednak taka organiczna magia.
Głowa - książka - głowa. Co się dzieje na tej linii Autor - Czytelnik? Ah, to nie jest po prostu jedna linia. Tu iskrzy szerokopasmowo. Trudno to ogarnąć, ale można próbować.
Na przykład u Hezjoda język pamięci, którym mówią Muzy, był rytmiczny, a miarą rytmu był heksametr. Metafory opisujące tę mowę odnosiły się do jej płynności, a imiona muz oddawały oralny charakter pieśni (+instrumenty i taniec) Wydaje się, że na nie linii: głowa - książka - głowa, wydarzała się niezła impreza. I to już w starożytności!
Nie poprzestaję na tym, badam i badam, a tutaj opowiadam o tych badaniach.
https://www.facebook.com/watch/?v=1037226930064994
W tych wszystkich eksperymentach i badaniach od niedawno to Ai trzyma mnie za rękę i prowadzi ku wydawniczej samodzielności. A ja się zgadzam i podążam, bo to kolejna przygoda, generowana przez moje własne opowieści.
Te, które już powstały, zostały gdzieś opublikowane, po czym znikły w morzu nowych publikacji - dostaną drugą szansę. Drugie “wejście smoka” :). Wyłowię je z wielości i delikatnie położę na tacy przed nowymi czytelnikami/odbiorcami/słuchaczami.
Sztukę “mJAsto”, której fragment czytam tutaj w wersji audio - wydał miesięcznik POLE; można ją legalnie, oraz za darmo poczytać tutaj https://poledwumiesiecznik.com/nr-2/malzahn-mjasto/
Różne są ścieżki twórczej wolności, prawda?
Duch artystyczny we mnie, to złudne przyzwyczajenie do pewnej beztroski i chaosu, nagle chce być bardziej praktyczne i, co za tym idzie, skuteczne. Zupełnie nowa perspektywa! Niemożliwa bez wsparcia Ai.
Czuję, że żyję w świetnych czasach.
A jak testujesz własny kontakt z AI? Do czego i jak ci to służy?
Ślę serdeczności!
Miłka
Share this post